Po owinięciu stopy bandażem i ubraniu się Julietta ruszyła do jadalni ,by zjeść śniadanie z resztą rodziny. Siadła przy stole i powiedziała:
- Smacznego.
- Dziękujemy - odpowiedziała za wszystkich babcia.
W czasie, gdy Julietta jadła Helena i Filip debatowali na temat pieniędzy, polityki i jeszcze o wielu sprawach, Emily zarzuciła tylko oczami chyba miała już dość ich "ciekawej" rozmowy. Julietta uśmiechnęła się do niej i obie zaczęły się z tego śmiać.
***
Po obiedzie Julietta zamknęła się w swoim pokoju by przeczytać pamiętnik babci.
- Mam nadzieję, że czegoś się dowiem - mruknęła sama do siebie.
"...Tendora - piękna kraina zamieszkała przez spokojne Elfy, które były bardzo miłe, pomocne , gościnne i sympatyczne. Życie w tym miejscu było czymś pięknym, zielona trawa , kolorowe motyle ,śpiewające ptak aż chce się żyć !..."
"...Ta piękna kraina, gdzie ona się podziała? Jeszcze wczoraj tu byłam i wszystko tętniło życiem, dlaczego tak się stało? Dlaczego wszystkie kwiaty zwiędły ? Gdzie się podział mój przyjaciel Aragog?..."
"...Dziś byłam w zamku Czarnego Kruka i Miranda mianowała mnie na Kruka. Teraz będę mogła jej pomagać, tylko muszę mieć więcej lat, ale zawsze mogę poczekać..."
Gdy Julietta przeczytała część notatek swojej babci, była w szoku.
- O co tu chodzi ? Jaka Tendora ? Jaki zamek Czarnego Kruka? - znowu mruknęła sama do siebie.
Ale po chwili zastanowienia się spojrzała na datę zapisu notatki. Z tego co obliczyła wyszło jej, że babci miła wtedy 13 lat. To co tam wypisywała można było uznać za brednie, ale przecież portal, który pojawił się feralnej nocy mógł być przejściem do krainy. Julietta postanowiła zapytać babci o jej dzieciństwo. Był to jednak zły pomysł. Babcia opowiedziała wnuczce, że w dzieciństwie często chodziła do lasu i zbierała grzyby, a także grała w jakieś gry na dworze z dziećmi. Julietta do końca jej nie uwierzyła, więc postanowiła poczytać jeszcze trochę, lecz tym razem coś z lat gdy była w starszym wieku.
"...Byłam w zamku i pomagałam Mirandzie w karmieniu Demonów, nie jest to łatwa robota. Demony siedzą w swoich pokojach i każdemu z nich daje się słoik duszy..."
"...Nikt nie wie o Tendorze. Trafiają tam tylko niezwykli i taka właśnie jestem ja. Tak zawsze powtarza mi Miranda..."
"...Mam już tego dość! Miranda się mną wysługuje, krzyczy na mnie a raz nawet mnie uderzyła. Nie mogę od niej odejść, bo jeżeli to zrobię, to ona mnie zabije mnie i resztę mojej rodziny.
"...Dziś jestem już stara. Mojemu synowi za niedługo urodzą się dzieci, będę szczęśliwą babcią. Odeszłam od Mirandy ponieważ jestem chora, a ona sama powiedziała że nie mogę jej służyć w takim stanie. Jest to już mój ostatni wpis ponieważ kończę ze starym życiem i zaczynam nowe..."
Reszty Julietta nie zdążyła już przeczytać ponieważ usłyszała czyjeś kroki, szybko schowała pamiętnik do walizki. W drzwiach stanął Filip, wtedy poczuła ulgę że to nie babcia, a jej brat.
O wszystkim mu opowiedziała, oczywiście ten nie uwierzył siostrze, pomimo, iż na dowód dała mu pamiętnik do przeczytania.
Julietta postanowiła, że nie będzie o tym myślała i może faktycznie brat miał racje.
Po dwóch tygodniach wyleciała do domu, oczywiście zabrała ze sobą książki babci nic jej nie mówiąc.
Po powrocie do domu usiadła z Morgan przy kominku. Opowiedziała jej o pogrzebie...
- Słuchaj. Dowiedziałam się czegoś o mojej babci... - powiedziała do Morgan, a następnie opowiedziała o tym co przeczytała w tym pamiętniku.
- Ale to nie możliwe. Elfy? Przecież one nie istnieją ! Ale z jednej strony wszystko przecież jest możliwe. - odparła Morgan
- W sumie to już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć.- dodała Julietta
- Teraz chodźmy spać, a jutro pójdziemy do biblioteki poszukać jakiś książek na ten temat. - wymyśliła Morgan. Julietta zgodziła się i poszła do swojej sypialni położyć się spać.
piątek, 19 kwietnia 2013
sobota, 6 kwietnia 2013
Rozdział 2
Obudziła się na białej kanapie. Ból przeszywał jej głowę, z trudem wstała. Poszła do kuchni, gdzie Morgan parzyła dla niej zioła. Gdy Julietta weszła Morgan zapytała:
- Dobrze się czujesz?
- Tak. Tylko głowa bardzo mnie boli, ale to nie jest teraz ważne - odpowiedziała. Morgan dała jej tabletki na ból głowy.
- Mój ojciec nie żyje. Babcia wczoraj dzwoniła by mnie poinformować.- opowiedziała Julietta przyjaciółce.
- O nie! To straszne... - powiedziała Morgan i podeszła do przyjaciółki by ją przytulić.-Ale co teraz? Wracasz do Polski by urządzić pogrzeb?
- Tak wracam, ale pogrzeb urządza babcia.- odpowiedziała.
- Dobrze. A więc jadę z tobą, co ty na to?- zaproponowała Morgan
- Nie, pojadę sama. Ty tu zostań, nie będę tam długo- może z dwa tygodnie - odparła Julietta.
- No dobrze, jeżeli tak będzie lepiej... - zgodziła się Morgan.
***
Wieczorem Julietta zaczęła się pakować, ponieważ wylatywała z samego rana. Rano zamówiła taksówkę, która zawiozła ją na lotnisko- w drodze towarzyszyła jej Morgan. Gdy dotarły na lotnisko czekały jeszcze godzinę, kiedy nadeszła pora odlotu dziewczyny pożegnały się i Julietta poszła do samolotu. Zajęła w nim swoje miejsce, całą podróż przespała. Przez resztę dnia była dość roztrzepana i pół przytomna. Po paru godzinach lotu dotarła do Warszawy, gdzie potem zamówiła taksówkę, która zawiozła ją do domu babci. U babci Heleny był już Filip z swoją żoną Emily, ona i Julietta dogadywały się dość dobrze. Julietta ucieszyła się, że brat się zjawił, gdyż go długo nie widziała. Przegadali ze sobą całą noc, byli ze sobą bardzo zżyci. Choć on był młodszy to byli jak bliźniacy. Następnego dnia miał się odbyć pogrzeb ich ojca, rano wszyscy się ubrali i poszli do kościoła by pożegnać się z tatą. Leżał w trumnie i wyglądał jakby spał. Gdy Julietta i Filip go zobaczyli łzy same poleciały im z oczu. Po mszy wyruszyli na cmentarz, trudno powiedzieć czy Julietta czuła to samo co na pogrzebie mamy. Wtedy czuła smutek, pustkę i żal, a teraz tylko smutek. Po ceremonii pogrzebowej wszyscy poszli na scype na której Julietta nie miała ochoty siedzieć , a więc poszła do domu babci. Po przyjściu do domu Julietta poszła do biblioteczki babci ,chciała poszukać jakieś książki by trochę odejść myślami od dzisiejszej sytuacji. Przeglądając je zobaczyła książkę o szarej okładce z wypisanymi inicjałami. Postanowiła, że przeczyta ją ale dalej jeszcze wyszukiwała jakieś książki, znalazła dwie w fioletowych okładkach, które także chciała przeczytać. Wieczorem zaczęła czytać szarą książkę. Był to pamiętnik jej babci, wiedziała że nie powinna tego czytać ale chciała się czegoś o niej dowiedzieć. Julietta dowiedziała się, że jej babcia jest szamanką i przeprowadza rożne rytuały, przestraszyła się i nie czytała dalej. Włożyła książkę do walizki i poszła spać. W środku nocy obudził ją czyjś krzyk. Rozejrzała się po domu ale nic nie usłyszała i nic nie zobaczyła, wyszła na podwórko i znów usłyszała krzyk. Pobiegła w stronę lasu i zobaczyła sylwetkę kobiety która trzymała za rękę mężczyznę. Nagle pojawiło się fioletowe światło w stylu portalu. Kobieta popchnęła mężczyznę do portalu i odwróciła się w stronę Julietty. W tym momencie Julietta przestraszyła się. Szybko odwróciła się by uciec ale w nogę wbił jej się kamień i upadła. Wtedy kobieta zbliżyła się do niej a ona straciła przytomność. Obudziła się w rano w swoim pokoju u babci w domu, na krześle w rogu pokoju siedziała babcia.
- Śnił Ci się koszmar kochanie - powiedziała.
- No może faktycznie - odpowiedziała wnuczka.
- Zrobię Ci herbatkę - po tych słowach wyszła z pokoju. Julietta pomyślała, że to na pewno był sen wstała z łóżka i poczuła ból w stopie ,usidła na łóżku by sprawdzić co z jej stopą. Na pięcie miała ślad po wbitym kamieniu.
- Dobrze się czujesz?
- Tak. Tylko głowa bardzo mnie boli, ale to nie jest teraz ważne - odpowiedziała. Morgan dała jej tabletki na ból głowy.
- Mój ojciec nie żyje. Babcia wczoraj dzwoniła by mnie poinformować.- opowiedziała Julietta przyjaciółce.
- O nie! To straszne... - powiedziała Morgan i podeszła do przyjaciółki by ją przytulić.-Ale co teraz? Wracasz do Polski by urządzić pogrzeb?
- Tak wracam, ale pogrzeb urządza babcia.- odpowiedziała.
- Dobrze. A więc jadę z tobą, co ty na to?- zaproponowała Morgan
- Nie, pojadę sama. Ty tu zostań, nie będę tam długo- może z dwa tygodnie - odparła Julietta.
- No dobrze, jeżeli tak będzie lepiej... - zgodziła się Morgan.
***
Wieczorem Julietta zaczęła się pakować, ponieważ wylatywała z samego rana. Rano zamówiła taksówkę, która zawiozła ją na lotnisko- w drodze towarzyszyła jej Morgan. Gdy dotarły na lotnisko czekały jeszcze godzinę, kiedy nadeszła pora odlotu dziewczyny pożegnały się i Julietta poszła do samolotu. Zajęła w nim swoje miejsce, całą podróż przespała. Przez resztę dnia była dość roztrzepana i pół przytomna. Po paru godzinach lotu dotarła do Warszawy, gdzie potem zamówiła taksówkę, która zawiozła ją do domu babci. U babci Heleny był już Filip z swoją żoną Emily, ona i Julietta dogadywały się dość dobrze. Julietta ucieszyła się, że brat się zjawił, gdyż go długo nie widziała. Przegadali ze sobą całą noc, byli ze sobą bardzo zżyci. Choć on był młodszy to byli jak bliźniacy. Następnego dnia miał się odbyć pogrzeb ich ojca, rano wszyscy się ubrali i poszli do kościoła by pożegnać się z tatą. Leżał w trumnie i wyglądał jakby spał. Gdy Julietta i Filip go zobaczyli łzy same poleciały im z oczu. Po mszy wyruszyli na cmentarz, trudno powiedzieć czy Julietta czuła to samo co na pogrzebie mamy. Wtedy czuła smutek, pustkę i żal, a teraz tylko smutek. Po ceremonii pogrzebowej wszyscy poszli na scype na której Julietta nie miała ochoty siedzieć , a więc poszła do domu babci. Po przyjściu do domu Julietta poszła do biblioteczki babci ,chciała poszukać jakieś książki by trochę odejść myślami od dzisiejszej sytuacji. Przeglądając je zobaczyła książkę o szarej okładce z wypisanymi inicjałami. Postanowiła, że przeczyta ją ale dalej jeszcze wyszukiwała jakieś książki, znalazła dwie w fioletowych okładkach, które także chciała przeczytać. Wieczorem zaczęła czytać szarą książkę. Był to pamiętnik jej babci, wiedziała że nie powinna tego czytać ale chciała się czegoś o niej dowiedzieć. Julietta dowiedziała się, że jej babcia jest szamanką i przeprowadza rożne rytuały, przestraszyła się i nie czytała dalej. Włożyła książkę do walizki i poszła spać. W środku nocy obudził ją czyjś krzyk. Rozejrzała się po domu ale nic nie usłyszała i nic nie zobaczyła, wyszła na podwórko i znów usłyszała krzyk. Pobiegła w stronę lasu i zobaczyła sylwetkę kobiety która trzymała za rękę mężczyznę. Nagle pojawiło się fioletowe światło w stylu portalu. Kobieta popchnęła mężczyznę do portalu i odwróciła się w stronę Julietty. W tym momencie Julietta przestraszyła się. Szybko odwróciła się by uciec ale w nogę wbił jej się kamień i upadła. Wtedy kobieta zbliżyła się do niej a ona straciła przytomność. Obudziła się w rano w swoim pokoju u babci w domu, na krześle w rogu pokoju siedziała babcia.
- Śnił Ci się koszmar kochanie - powiedziała.
- No może faktycznie - odpowiedziała wnuczka.
- Zrobię Ci herbatkę - po tych słowach wyszła z pokoju. Julietta pomyślała, że to na pewno był sen wstała z łóżka i poczuła ból w stopie ,usidła na łóżku by sprawdzić co z jej stopą. Na pięcie miała ślad po wbitym kamieniu.
środa, 27 marca 2013
Rozdział 1
Julietta szła za powozem pogrzebowym, który miał numer 11. Dziewczyna zapamiętała ten numer, ponieważ był on bardzo widoczny. Idąc za powozem doszła na cmentarz numer 5. Gdy ona i żałobnicy weszli na cmentarz panowie z powozu wyjęli trumnę w kolorze orzechowym, na której był napis "Owen Harrison...". Było to dane jej ojca, który był anglikiem i dlatego miał takie nazwisko. Julietta , gdy tylko przeczytała to tabliczkę była w wielkim szoku. Zaczęło ją ściskać w żołądku, nogi miała jak z waty, poczuła wielką pustkę i rozpłakała się. Co prawda jej ojciec zaczął
pić, ale i tak go kochała. Po tym wszystkim nagle znalazła się na scypie. Usiadła przy stoliku razem z jakimiś staruszkami, jedna z nich miała zegarek. Nagle Julietta na niego spojrzała i zobaczyła godzinę 15:15 i w tym momencie obudziła się...Wstała z krzykiem, Morgan, która była w pokoju obok szybko do niej przybiegła. Julietta była cała zalana potem, opowiedziała o wszystkim przyjaciółce i usnęła.
***
Następnego dnia Julietta usiłowała przypomnieć sobie coś z tego snu, przyszły jej tylko to głowy te cyfry: 11 i 5, i także godzina 15:15. Usiłowała znaleźć jakieś rozwiązanie, bo była pewna, że te liczby muszą coś znaczyć. Mimo wszystko nie udało jej się znaleźć rozwiązania. Nawet Morgan próbowała znaleźć wyjaśnienie ale niestety nie udało jej się. Następnego dnia, gdy Julietta była w pracy i spojrzała na zegarek, ten stanął na godzinie 15:15, wtedy namyśl jej przyszło, że liczba 11 oznacza jedenasty dzień ale numer 5 miesiąc czyli Maj. Po przyjściu do domu opowiedziała o wszystkim przyjaciółce. Jej też wydawało się że to dobre rozwiązanie. Julietta zadzwoniła do ojca by zapytać go jak się czuje, na szczęście był trzeźwy. Ojciec zapewnił ją, że bardzo dobrze się czuje, Julietta uwierzyła mu i dała mu już spokój.
***
Minęło parę miesięcy, które minęły Juliettcie spokojnie, nie działo się nic dziwnego, nie śniły się jej
już żadne sny tego typu, można powiedzieć że już zapomniała o tym i o liczbach.
Pewnego dnia, a dokładnie 10 maja o godzinie 14:14 z szafki Julietty wyleciała kartka na której napisane było " 11.05. godz. 15:15 ". Gdy Julietta weszła do pokoju zobaczyła ją leżącą na podłodze. Przejrzała ją i wtedy wszystko się jej przypomniało. Ten straszny sen, ten ból który wtedy czuła. Przez resztę dnia była pod denerwowana, wieczorem gdy kładła się spać poczuła lekki strach przed tym, że ten straszny sen może się jej znów przyśnić, jej przeczucia się sprawdziły i ponownie śniła o tym samym. Wstała rano znów zalana potem jak wtedy, gdy pierwszy raz przyśnił się jej ten sen. Oczywiście opowiedziała o wszystkim Morgan, która nie chcąc wystraszyć przyjaciółki nie powiedziała jej, że musi to mieć naprawdę jakieś znaczenie ponieważ śniło jej się to już drugi raz w taki sam sposób.
Przez cały dzień Julietta była roztrzepana, cały czas w czymś się myliła i zapominała. O 15.00
była już w domu, usiadła na kanapie by obejrzeć swój serial. Następnie spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 15:10 .Po odczytaniu godziny rozpłakała się. W sumie sama nie widziała dlaczego, może ze strachu i bezradności. Po chwilowym uspokojeniu wzięła telefon do ręki i nerwowo szukała numeru taty. Zadzwoniła, ale w słuchawce było słychać tylko pocztę głosową. Julietta wpadła w histerię nie mogła złapać oddechu. Nagle zadzwonił telefon,
w słuchawce odezwała się babcia Helena, która powiadomiła Juliettę o zgonie jej ojca. Ta informacja była dla niej jak strzała z łuku wycelowana w samo serce. Gdy babcia przekazywała tę wiadomość, zegar wskazywał 15:15. Po odłożeniu słuchawki Julietta zemdlała.
pić, ale i tak go kochała. Po tym wszystkim nagle znalazła się na scypie. Usiadła przy stoliku razem z jakimiś staruszkami, jedna z nich miała zegarek. Nagle Julietta na niego spojrzała i zobaczyła godzinę 15:15 i w tym momencie obudziła się...Wstała z krzykiem, Morgan, która była w pokoju obok szybko do niej przybiegła. Julietta była cała zalana potem, opowiedziała o wszystkim przyjaciółce i usnęła.
***
Następnego dnia Julietta usiłowała przypomnieć sobie coś z tego snu, przyszły jej tylko to głowy te cyfry: 11 i 5, i także godzina 15:15. Usiłowała znaleźć jakieś rozwiązanie, bo była pewna, że te liczby muszą coś znaczyć. Mimo wszystko nie udało jej się znaleźć rozwiązania. Nawet Morgan próbowała znaleźć wyjaśnienie ale niestety nie udało jej się. Następnego dnia, gdy Julietta była w pracy i spojrzała na zegarek, ten stanął na godzinie 15:15, wtedy namyśl jej przyszło, że liczba 11 oznacza jedenasty dzień ale numer 5 miesiąc czyli Maj. Po przyjściu do domu opowiedziała o wszystkim przyjaciółce. Jej też wydawało się że to dobre rozwiązanie. Julietta zadzwoniła do ojca by zapytać go jak się czuje, na szczęście był trzeźwy. Ojciec zapewnił ją, że bardzo dobrze się czuje, Julietta uwierzyła mu i dała mu już spokój.
***
Minęło parę miesięcy, które minęły Juliettcie spokojnie, nie działo się nic dziwnego, nie śniły się jej
już żadne sny tego typu, można powiedzieć że już zapomniała o tym i o liczbach.
Pewnego dnia, a dokładnie 10 maja o godzinie 14:14 z szafki Julietty wyleciała kartka na której napisane było " 11.05. godz. 15:15 ". Gdy Julietta weszła do pokoju zobaczyła ją leżącą na podłodze. Przejrzała ją i wtedy wszystko się jej przypomniało. Ten straszny sen, ten ból który wtedy czuła. Przez resztę dnia była pod denerwowana, wieczorem gdy kładła się spać poczuła lekki strach przed tym, że ten straszny sen może się jej znów przyśnić, jej przeczucia się sprawdziły i ponownie śniła o tym samym. Wstała rano znów zalana potem jak wtedy, gdy pierwszy raz przyśnił się jej ten sen. Oczywiście opowiedziała o wszystkim Morgan, która nie chcąc wystraszyć przyjaciółki nie powiedziała jej, że musi to mieć naprawdę jakieś znaczenie ponieważ śniło jej się to już drugi raz w taki sam sposób.
Przez cały dzień Julietta była roztrzepana, cały czas w czymś się myliła i zapominała. O 15.00
była już w domu, usiadła na kanapie by obejrzeć swój serial. Następnie spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 15:10 .Po odczytaniu godziny rozpłakała się. W sumie sama nie widziała dlaczego, może ze strachu i bezradności. Po chwilowym uspokojeniu wzięła telefon do ręki i nerwowo szukała numeru taty. Zadzwoniła, ale w słuchawce było słychać tylko pocztę głosową. Julietta wpadła w histerię nie mogła złapać oddechu. Nagle zadzwonił telefon,
w słuchawce odezwała się babcia Helena, która powiadomiła Juliettę o zgonie jej ojca. Ta informacja była dla niej jak strzała z łuku wycelowana w samo serce. Gdy babcia przekazywała tę wiadomość, zegar wskazywał 15:15. Po odłożeniu słuchawki Julietta zemdlała.
piątek, 15 marca 2013
Prolog
-Uciekaj! - krzykneła Julietta do chłopca w płomieniach.
Stał on nieruchomo, najwidoczniej był w ogromnym szoku.
- Nie mogę, nie dam rady! - odpowiedział jej chłopiec. Miał on na imie Michał,
on i Julietta byli przyjaciółmi.
***
Nagle wielki wybuch ognia zasłonił chłopca, a ten krzyknął z bólu.
Ktoś nagle chwycił Juliette za ramie i wyprowadził z palącej się klasy.
Chłopak zginął, miał dopiero 13 lat i już musiał odejść z tego świata.
Julietta oczywiście pojawiła się na pogrzebie Michała, jak i reszta klasy.
Jednak ona przeżyła to najbardziej. Przez cały pogrzeb płakała, po powrocie do domu zamknęła się w swoim pokoju i nie chciała z nikim rozmawiać.
Czuła wtedy pustkę i to największą jaka jest, straciła kogoś na kim jej zależało.
"Nie ma go i nie będzie"- cały czas wypowiadała te słowa z łzami w oczach.
***
Po tym nieszczęsnym wypadku Julietta nie mogła się pozbierać przez parę miesięcy.
Rok po śmierci Michała zmarła jej matka Eleonora. Wtedy juz popadła w depresję, musiała się udać na leczenie. Czuła że już wszystko stracone, że straciła tych, których kochała. Dziewczynę wychowywał ojciec, który popadł w alkoholizm. Po skończeniu 18 lat Julietta wraz ze swoim bratem Filipem wyjechała do Ameryki Północnej, do brata jej mamy. W USA pozbierała się po wszystkim i zaczęła pracować, jej brat wyjechał do Azji studiować, gdzie spędził resztę życia. Julietta w Ameryce poznała wiele ludzi między innymi Morgan, która stała się jej najlepszą przyjaciółką.
***
Spokój Julietty niestety nie trwał z byt długo, ponieważ wokół niej zaczeły się dziać dziwne rzeczy...
Stał on nieruchomo, najwidoczniej był w ogromnym szoku.
- Nie mogę, nie dam rady! - odpowiedział jej chłopiec. Miał on na imie Michał,
on i Julietta byli przyjaciółmi.
***
Nagle wielki wybuch ognia zasłonił chłopca, a ten krzyknął z bólu.
Ktoś nagle chwycił Juliette za ramie i wyprowadził z palącej się klasy.
Chłopak zginął, miał dopiero 13 lat i już musiał odejść z tego świata.
Julietta oczywiście pojawiła się na pogrzebie Michała, jak i reszta klasy.
Jednak ona przeżyła to najbardziej. Przez cały pogrzeb płakała, po powrocie do domu zamknęła się w swoim pokoju i nie chciała z nikim rozmawiać.
Czuła wtedy pustkę i to największą jaka jest, straciła kogoś na kim jej zależało.
"Nie ma go i nie będzie"- cały czas wypowiadała te słowa z łzami w oczach.
***
Po tym nieszczęsnym wypadku Julietta nie mogła się pozbierać przez parę miesięcy.
Rok po śmierci Michała zmarła jej matka Eleonora. Wtedy juz popadła w depresję, musiała się udać na leczenie. Czuła że już wszystko stracone, że straciła tych, których kochała. Dziewczynę wychowywał ojciec, który popadł w alkoholizm. Po skończeniu 18 lat Julietta wraz ze swoim bratem Filipem wyjechała do Ameryki Północnej, do brata jej mamy. W USA pozbierała się po wszystkim i zaczęła pracować, jej brat wyjechał do Azji studiować, gdzie spędził resztę życia. Julietta w Ameryce poznała wiele ludzi między innymi Morgan, która stała się jej najlepszą przyjaciółką.
***
Spokój Julietty niestety nie trwał z byt długo, ponieważ wokół niej zaczeły się dziać dziwne rzeczy...
piątek, 8 marca 2013
Hej wszystkim! (Frankie)
To nie ja będę prowadzić tego bloga :) Chciałam tylko życzyć powodzenia Maćkowi.
Na prawdę w ciebie wierzę, z całego serca życzę ci powodzenia. Cieszę się, że mogłam pomóc. No ale jako twój manager mam taki obowiązek ;) Tak czy inaczej, jeszcze raz powodzenia. Bądź wytrwały w tym, co robisz, nie poddawaj się. Nie przejmuj się małą liczbą czytelników (sama mam 4). Pisz bloga dalej, choćby dla jednej osoby, dla mnie. Bo nie ważne, jaki byłby beznadziejny- będę go czytać. Jesteśmy przyjaciółmi, tak jak powiedziałeś- na zawsze. Więc nie zapomnij o mnie- nigdy. Kiedyś, jeśli byśmy stracili ze sobą kontakt, wejdź tu. Na tą stronę, wyświetl ten post, zatytułowany "Hej wszystkim! (Frankie)" i przeczytaj to. No- jeśli go nie usuniesz (posta). Może wtedy sobie o mnie przypomnisz. Wtedy zadzwoń. Dla ciebie zwsze znajdę czas.
Pozdrawiam,
Frankie Weenie, (http://www.butyoudontexist.blogspot.com/)
Na prawdę w ciebie wierzę, z całego serca życzę ci powodzenia. Cieszę się, że mogłam pomóc. No ale jako twój manager mam taki obowiązek ;) Tak czy inaczej, jeszcze raz powodzenia. Bądź wytrwały w tym, co robisz, nie poddawaj się. Nie przejmuj się małą liczbą czytelników (sama mam 4). Pisz bloga dalej, choćby dla jednej osoby, dla mnie. Bo nie ważne, jaki byłby beznadziejny- będę go czytać. Jesteśmy przyjaciółmi, tak jak powiedziałeś- na zawsze. Więc nie zapomnij o mnie- nigdy. Kiedyś, jeśli byśmy stracili ze sobą kontakt, wejdź tu. Na tą stronę, wyświetl ten post, zatytułowany "Hej wszystkim! (Frankie)" i przeczytaj to. No- jeśli go nie usuniesz (posta). Może wtedy sobie o mnie przypomnisz. Wtedy zadzwoń. Dla ciebie zwsze znajdę czas.
Pozdrawiam,
Frankie Weenie, (http://www.butyoudontexist.blogspot.com/)
Subskrybuj:
Posty (Atom)